KORONAWIRUS! STOP ZŁUDZENIOM! Zarazi się 70-90 proc. społeczeństwa
Koronawirus jest mocno zaraźliwy. Jeden zakażony może przekazać go, nawet nie kaszląc czy kichając, dwóm, trzem kolejnym osobom. Za kilka miesięcy, gdy szczyt epidemii minie, nadal będzie obecny wśród ludzi.
Oficjalnie śmiertelność na powodowaną przez wirusa chorobę COVID-19 wynosi 3,4%, ale ponieważ większość przypadków nie jest diagnozowana, można założyć, że śmiertelność wynosi 1%. Sądzę, że w dużych skupiskach ludzkich i w państwach uczestniczących w globalizacji, ożywionych stosunkach handlowych, społecznych zarazi się około 70%. W Polsce będzie to około 27 milionów ludzi. Umrze około 270 tysięcy.
Nikt nie wie, ile procent ludzi zakaziło się wirusem w tym pierwszym rzucie. Musielibyśmy zrobić światowe badania serologiczne, żeby zobaczyć, ilu ludzi ma przeciwciała. Bo dopóki nie zachoruje 80-90 proc. populacji, to wciąż będą ogniska infekcji.
Wirus SARS-CoV-2 nie zginie latem, rozmowa z dr. n. med. Pawłem Grzesiowskim, Wyborcza.pl, 31.03.2020 r.
Czy ci ludzie zginą z powodu koronawirusa. I tak, i nie.
Tak, bo wirus przyspieszy śmierć głównie osób starszych i często schorowanych. Nie, bo ci ludzie i tak by umarli za rok, dwa, pięć. W skali społeczeństwa proces będzie niemal niezauważalny, w rodzinach dojdzie do łez i dramatów. Oczywiście, znikną też ludzie młodzi albo w swoich pięknych latach trzydziestych, czterdziestych. Teraz też umierają. Nie mówimy o tym, bo wszystkie światła jupiterów są zwrócone na jedną chorobę.
– Stan zagrożenia będzie na pewno przez dwa miesiące, czyli marzec i kwiecień. Do tej sytuacji będziemy pomału się przyzwyczajać. Przyzwyczaimy się do licznie umierających pacjentów. Liczby zakażonych też już nie będą robiły na nas wrażenia. W maju prawdopodobnie nastąpi wygaszanie epidemii. I wtedy będzie decyzja, czy już zdejmujemy obostrzenia, czy nie. Jeżeli zdejmie się je przedwcześnie i przy warunkach klimatycznych sprzyjających rozprzestrzenianiu się wirusa, może dojść do ponownego wzrostu liczby zakażeń – mówi prof. Robert Flisiak, Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych w rozmowie z Dorotą-Wysocką Schnepf (Wyborcza.pl, 19 marca 2020).
Spółka ExMetrix, która zajmuje się prognozowaniem społecznym i gospodarczym, ocenia, że Polska szczyt epidemii osiągnie około 20 kwietnia 2020 roku, a oficjalnie zarazi się 9 tysięcy osób. Sama epidemia zaś potrwa około trzech miesięcy. Czyli do końca maja.
Rząd polski, ale też wiele innych na świecie, wprowadzając ostre ograniczenia w przemieszczaniu się, tylko kupuje czas, samego wirusa nie zatrzyma. Trudno się nie godzić, że widok hal sportowych, lotnisk zamienianych na kostnice nie wygląda zbyt korzystnie. Rozłożenie liczby trumien w czasie na nikim nie zrobi wrażenia i życie potoczy się dalej. Tylko nie wiadomo jak i dokąd.
Na dłuższą metę, dłuższą niż kwartał, zatrzymanie gospodarki doprowadzi do bezrobocia, biedy, wyraźnego spadku poziomu życia, może nawet załamania się cywilizacji w dzisiejszym kształcie. Dlatego kolejnym krokiem władz polskich powinno być , gdy szczyt epidemii minie za około miesiąc, przywracanie życia do normalności przy jednoczesnym izolowaniu lub zaostrzonych środkach ostrożności dla starych, słabych lub po prostu schorowanych ludzi.