Wyzwania globalne XXI wieku [AKTUALIZOWANY]
1. Eksplozja demograficzna w Afryce
Polska uprawia przaśno-grajdołkowo politykę, tłumacząc ustami Sebastiana Kalety, wiceministra sprawiedliwości z Solidarnej Polski, że ewentualne weto wobec budżetu Unii Europejskiej oznacza niezgodę na budowę państwa europejskiego, który sprowadziłby Polskę do bycia landem. W domyśle – niemieckim.
Zanim minister Kaleta zacznie mówić po niemiecku, a nie zacznie, bo „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ni dzieci nam germanił”, zwracamy uwagę, że budowa silnego państwa europejskiego na zasadzie federacyjnej właśnie należy do polskiej racji stanu.
Do powodów widocznych okiem nieuzbrojonym należą słabnąca Europa, która osłabiło dodatkowo wyjście z Unii Wielkiej Brytanii. Rosnąca potęga Chin i Indii zmienia wiele na światowej szachownicy, co pokazuje pandemia. Autorytarne Chiny kwitną, brakuje im kontenerów do wysyłek towarów w świat. Ciągle mocne, ale już z podstarzałymi muskułami, Stany Zjednoczone nie są już gwarantem ładu na świecie. Teraz mogą stać się, broniąc wpływów, gwarantem niepokojów.
Dodatkowe zagrożenie kluje się w Afryce („Co jest grane”, Grzegorz Kołodko, Rzeczpospolita, 4 grudnia 2020 r.):
Tam bowiem ma miejsce najszybszy wzrost liczby ludności, która według prognoz ONZ zwiększy się w latach 2015–2030 aż o 42 proc. – z około 1,19 do 1,68 mld. O ile Afrykanie w 1960 roku stanowili niespełna 10 proc. ludzkości (285 mln), o tyle w roku 2050 może to być aż 25 proc. (2,4 mld). Innymi słowy, mieszkańców Afryki może być za 30 lat tylu, ilu liczyła cała Ziemia 75 lat temu. Oczywiście z wszystkimi tego konsekwencjami dla rosnących fal masowej, wymykającej się spod kontroli migracji. Świat zupełnie nie jest na to przygotowany, przy czym zwłaszcza Europejczycy muszą być świadomi, co to oznacza. Już teraz podjąć powinni w stosunku do swego południowego sąsiada działania na rzecz wspierania jego zrównoważonego rozwoju i planowania rodziny, aby powstrzymać eksplozję ludnościową i emigracyjny exodus.
Polska z czynieniem sobie oficjalnych wrogów na Wschodzie i tymczasem propagandowych na Zachodzie jawi się jak siedemnastowieczny polski szlachcic. Upije się, zgwałci nową atrakcyjną służącą, parobka kopnie w tyłek. Świat kończy się na miedzy sąsiada. Ameryka nas obroni.