Znawcy wina nie znają się na winie
Sądzisz, że tylko wytrawni kiperzy o czułym smaku i wrażliwym nosie są w stanie wybrać wyborne wino. Jesteś w błędzie. Nie potrafią odróżnić alkoholu za 100 zł od tego za 20 zł. Najlepszym winem tego sezonu wybrali chilijskie Le Moneda Reserva Malbec kosztujące nieco ponad 20 zł, dostępne w brytyjskiej sieci marketów ASDA.
![]() |
Najlepsze wino sezonu 2015/2016 chilijskie Le Moneda Reserva Malbec |
Stajesz w winiarni, Lidlu albo Biedronce przed regałem z winami. Masz wrażenie, że trunek wysokiej jakości dostaniesz tylko w wyspecjalizowanym sklepie, a poślednie – w dyskontach. Nic bardziej mylnego, o czym świadczy przykład podany wyżej. Ale nie martw się. Nie tylko ty się nabierasz. Koneserzy też.
W 2001 roku Frederic Brochet przeprowadził na uniwersytecie w Bordeaux dwa eksperymenty. W jednym z nich pięćdziesięciu studentów enologii – nauki o produkcji i degustacji wina – dostało po kieliszku białego i czerwonego trunku, po czym zostali poproszeni o opisanie każdego z nich tak dokładnie, jak tylko pozwala im na to wiedza ekspercka. Oczywiście nie wiedzieli, że w obu kieliszkach było to samo białe wino, w jednym po prostu zabarwione na czerwono.
W innym eksperymencie zostali poproszeni o ocenę dwóch gatunków czerwonego trunku, taniego i drogiego. I znów zostali oszukani, bo w obu butelkach znajdował się ten sam tani alkohol.
W pierwszym eksperymencie, tym z winem zabarwionym na czerwono, degustatorzy szczegółowo opisywali typ winogron i tanin, które zdołali zidentyfikować. Żadna z pięćdziesięciu czterech osób nie odgadła, że to w istocie białe wino. W drugim teście, tym z podmienionymi nalepkami na butelkach, badani rozpływali się nad jakością taniego wina w drogiej butelce. Mówili, że jest „zrównoważone” i „zimne”, a to samo w taniej butelce określali jako „tępe i „kruche”.
Nastawienia, oczekiwania, przewidywania mają ostateczny wpływ na wrażenie smakowe. Twój mózg dostosowuje się do już ukształtowanych wyobrażeń. Tylko tyle.
We wczesnych latach osiemdziesiątych XX wieku Pepsi prowadziła kampanię marketingową, w której zachwalała przewagę swojego produktu nad coca-colą za pomocą testów „na ślepo” podczas The Pepsi Challenge. Psychologowie już wcześniej ustalili, że często wybierasz jakiś produkt nie dzięki jego właściwościom, lecz dlatego, że kampanie reklamowe zaczarowały cię marką.
Dla celów The Pepsi Challenge usunięto logo firm, lecz aby jakoś zaznaczyć szklanki, na jednej z nich naklejono literę M, na drugiej Q. Większości degustatorów lepiej smakowała pepsi oznaczona M. Zdenerwowana Coca-Cola zrobiła swoje badanie. Znów wygrała szklanka M. Ludziom bardziej podobało się M niż Q. W końcu m jak „mama”. Przypuszczalnie na takiej samej zasadzie bardziej polubisz napój o nazwie „7” niż „8”. Siódemka w zależności od kultury była uważana za liczbę świętą, magiczną, mistyczną.
W testach smaków „na ślepo” długoletni palacze nie potrafią zidentyfikować papierosów ulubionej marki, a koneserzy wina mają problem z odróżnieniem wina za dwadzieścia złotych od tego za dwieście.
Prezentacja, uciekanie się do pożądanych przez sprzedawcę skojarzeń, doskonała obsługa – wszystko to kreuje oczekiwanie dobrej jakości. Klient wpada w sidła zastawione przez marketingowców.
Jeśli dasz klientowi produkt pokazany w słusznej cenie, zaprezentowany i promowany w sposób wzbudzający skojarzenia, na jakich Ci zależy, ostatnią rzeczą, jaką klient oceni jest… smak.
Źródła:
„Ruletka nawyków”, David McRaney, PWN, Warszawa 2013
Najlepsze wino świata kosztuje… 20 złotych. I można je kupić w dyskoncie
Włoskie wina w Biedronce. Zobacz, które dobre