Problem z EdgeRankiem Facebooka czy problem speców od marketingu?
EdgeRank to algorytm Facebooka, wedle którego portal społecznościowy wyświetla użytkownikom na tablicy posty znajomych oraz polubionych stron. Na początku grudnia 2013 r. Facebook zmienił EdgeRank, zapowiadając promowanie stron o wysokiej jakości treści, a rzadsze wyświetlanie żartów, memów, postów firmowych.
Niektórzy ludzie od marketingu przyglądają się temu z kalkulatorem w ręku, bo to oznacza, że darmowe promowanie firm staje się utrudnione, trzeba wydawać na promowanie postów. A to wydawanie – nie wiadomo, czy będzie opłacalne. Nie jest dobrze, bo jeśli chodzi o marketing w social media, to kampanie na Facebooku były synonimem całościowej strategii. A tu trzeba się wysilić. Piotr Gadzinowski sugeruje, że firmy powinny bardziej wykorzystywać kanał YouTube, nawiązać współpracę z twórcami wideo. To słuszny kierunek.
Nie wystarczają też banalne treści do promocji marek. Jeśli jesteś producentem przypraw, zamieszczasz ciekawe przepisy, istnieje szansa, że przebijesz się ze swoim postem. O tym powiedzą statystyki strony. Ale gdy – jako producent przypraw stworzysz ciekawą historię z cynamonem, wanilią, kardamonem w tle, jest szansa, że przebijesz się z postem za darmochę. Facebook ma promować wartościowe treści. Trzymam za słowo.
Niektórzy wieszczą rychłą śmierć Facebooka, bo ten niby nie wie dokąd zmierza. W USA i innych krajach traci użytkowników w wieku 16-24 lata. Ale przecież gigant nigdy nie obiecał, że będzie udzielał bezpłatnych możliwości reklamy.
Kierunek, w którym idzie Facebook, wydaje się słuszny. Stawia – podobnie jak Google – na wartościowe treści, ogranicza rolę rozrywki (filmy i rozrywka są na YouTube), a jeśli chcesz promować swoje produkty usługi, markę, zapłać.
Sądzę, że nie tylko w internecie, ale szerzej, firmy nie zbudują marki, ani sprzedaży, nie inwestując w wartość dodaną, jaką jest WIEDZA. Lidl właśnie robi dodruk książki z przepisami Pascala. Tak pozytywnie wpłynęła na sprzedaż, że zakupy za w sumie 300 zł, by ją dostać, nie są przeszkodą.
Markety Biedronka i Tesco wydają swoje magazyny do czytania, których nie należy mylić z gazetkami reklamowymi. To samo robi sieć OBI.
Sprzedaż oparta na wiedzy sprawdza się nie tylko w kanale off line, ale także on line. Sklepy internetowe, które prowadzą blogi, mają rozbudowane działy oferujące porady, dostarczające poszerzonej wiedzy o produktach wygrywają z konkurencją. My tu, a Agencji Synapsa, sprawdziliśmy. Działa.
Dlatego kierunek Facebooka, przez który marketerzy zgrzytają zębami, wydaje się słuszny. Cóż, trzeba się bardziej wysilić.