Od dawna mnie korciło, żeby napisać, jaki sens ma zbieranie punktów w programie Payback.
Tankowałem paliwo na BP przez ostatnie pół roku, ciułając punkty. Do tego dochodziły okresowe zakupy w Realu, Empiku. Na karcie Payback uzbierało się 3912 punktów, przy łącznych wydatkach rzędu 3000-4000 zł. Wyliczenie wydatków jest przybliżone.
Zapomniałem hasła do konta Payback. A prowadząca program firma nie bardzo ułatwia przypomnienie hasła, co jest standardem w innych serwisach. Może nie chcą, by klienci przerażali się, ile wydali i co z tego mają?
Szczegółowe dane podam, jak odzyskam dane do konta.
Niemniej, nabiwszy na kartę 3912 punktów, z kategorii:
– kuchnia – nie mogę dostać nic. Do pieprzniczki i solniczki brakuje mi jakieś 2000 punktów;
– dom i ogród – nie zasłużyłem na żadną nagrodę;
– dla dzieci – dzieci też nic nie dostaną; natomiast 3000 punktów mogę wymienić na 30-złotowy kupon w Smyku.
Co mogę kupić w Smyku za 30 zł? Młodszemu synowi mógłbym kupić saszetkę Angry Birds z ptakiem lub świnią.(22,99 zł lub 2299 punktów).
Gdybym coś kupił za 30 zł, to byłoby to równo 1%. To wyliczenia i tak bardzo ostrożne, bo nie znam dokładnej historii transakcji rejestrowanych kartą Payback..Myślę, że moja korzyść jest mniejsza niż 1%. To niezbyt chojna nagroda za wierność. Może lepiej po prostu mniej wydawać, oszczędzać pieniądze i kupować z zaoszczędzonych srodków to, czego naprawdę potrzebujemy?
Bo tak sami siebie łapiemy w pułapkę: 1. tankuję droższe paliwo na BP niż na przykład w Auchan, bo nabijam punkty. 2. Nabijam punkty, by DOSTAĆ NAGRODĘ.
Czy to ta NAGRODA motywuje nas do tego, byśmy się sami oszukiwali?
Sprawą zajął się też Maciej Samcik z 'Gazety Wyborczej”, który
pisze:
Po dwóch latach tankowania uzbierałem 20 tys. punktów i większość z nich wymieniłem na wartą 250 zł zniżkę na ekspres do kawy. Nie był to dla mnie interes życia, bo abym uciułał te 20 tys. punktów, musiałem najpierw wydać na paliwo, bagatela, 65 tys. zł (w BP za każdy litr przyznają 1,5 pkt). Każda złotówka zniżki na ekspres do kawy kosztowała mnie więc 260 zł, a więc równowartość niemal pełnego baku.
Ja i tak – nawet gdybym nie miał w portfelu karty Payback – jeździłbym do BP, bo to najbliższa stacja w mojej okolicy. Ale nie rozumiem ludzi, którzy po to, żeby „zasłużyć” na tę przykładową złotówkę zniżki na ekspres do kawy albo toster, jeżdżą zatankować do pełna na stację w sąsiedniej dzielnicy (znam takich!).