Iskrzy na linii Chiny – Australia
W niedzielę 15 listopada 2020 r. 15 krajów azjatyckich podpisało w Hanoi na zakończenie 37. szczytu Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) umowę o wolnym handlu (Regional Comprehensive Economic
Partnership – RCEP), której inicjatorem byłyChiny. Jest to największa umowa handlowa na świecie pod względem PKB krajów ją podpisujących, obejmująca 30 procent ludności świata, ponad 2 miliardy ludzi. Zdetronizowała dotąd największe porozumienie między USA a Japonią. Do obecnej Kraj Kwitnącej Wiśni również dołączył. Sygnatariuszami umowy zostały, poza Chinami i Japonią, między innymi Indonezja, Tajlandia, Singapur, Filipiny, Wietnam, Korea Południowa, Australia i Nowa Zelandia.
Portal Forsal.pl zwraca uwagę, że Australia, kraj wyraźnie z anglosaskiego kręgu kulturowego, podpisała umowę z chińskim pistoletem przy skroni. Przed zaakceptowaniem porozumienia kilka ton australijskiego homara psuło się u chińskich granic. W myśl podpisanego później sojuszu handlowego owoce morza wyjechałyby do Chin bez zbędnej zwłoki. Forsal.pl ubolewa, że taktyka kija i marchewki stosowanej przez Chińczyków dowodzi bardziej „przemocy dyplomatycznej”, niż poszanowania wzajemnych interesów. W metodzie Chińczyków nie widzę nic zdrożnego. Na świecie zawsze istniały mocarstwa i państwa, przynajmniej w jakimś stopniu, od nich zależne. Teraz padło na Chiny i ich kształtowanie nowego ładu w rejonie Azji i Pacyfiku.
To ważne, że w jego skład obok Chin oraz dziesięciu członków ASEAN-u, Stowarzyszenia Państw Azji Południowo-Wschodniej, weszły także Japonia, Korea Południowa, Australia i Nowa Zelandia. Te cztery wysoko rozwinięte kraje, pozostając w sferze politycznych i militarnych wpływów amerykańskich, postępują pragmatycznie, pojmując, że na skądinąd niełatwej współpracy z Chinami można dużo ugrać, podczas gdy na wrogiej konfrontacji z nimi przyszłoby wiele przegrać.
„Co jest grane”, Grzegorz Kołodko, Rzeczpospolita, 4 grudnia 2020 r.
Zanim jednak współpraca stowarzyszeniowa nabierze rumieńców, toczy się jawna handlowa między Chinami a Australią. Ta druga politycznie i militarnie związana jest ze Stanami Zjednoczonymi, gospodarczo – coraz bardziej z Chinami, co nie znaczy, że godzi się z rolą wasala.
Australijczycy parokrotnie domagali się wszczęcia międzynarodowego śledztwa w kwestii pochodzenia koronawirusa. W „nagrodę” dostali podniesienie cła na jęczmień o 80 proc. i zakaz eksportu mięsa do Chin z czterech zakładów. To nie zmiękczyło Australijczyków, więc w listopadzie Chińczycy wprowadzili ograniczenia w imporcie australijskiego węgla, jęczmienia, miedzi (zarówno rudy, jak i koncentratu), cukru, drewna, wina i homarów.
Nie zmienia to jednak faktu, ze dzięki Chinom Australia realizuje 1/3 eksportu i ma dzięki niemu nadwyżkę handlową.