Adidas pod ostrzałem ministra rządu Niemiec
Niemiecki minister rozwoju Gerd Müller podczas spotkania z przedsiębiorcami w Berlinie skrytykował praktyki firmy Adidas. Nowa koszulka reprezentacji Niemiec z czterema gwiazdkami kosztuje 84 euro. – Z tego krawcowa z Bangladeszu otrzymuje 15 centów – grzmiał minister.
Polityk CSU skrytykował wyzyskiwanie robotników z Azji i Afryki przez europejskie i amerykańskie koncerny. – 16-godzinny dzień pracy, 5 centów na godzinę, sześciodniowy tydzień pracy dla kobiet. Nie ma praw pracowniczych, zajście w ciążę automatycznie kończy się zwolnieniem.
– Te koszulki, dresy, bluzy – naprawdę chcecie je nosić?
Za swoją pracę krawcowa z Bangladeszu nie utrzyma nie tylko siebie, ale nawet rodziny. Jeśli zarabiałaby tylko kilka eurocentów więcej, mogłaby odłożyć na wyżywienie dzieci i posłanie ich do szkoły. Nie wpłynęłoby to na cenę koszulki.
Minister apelował o wprowadzenie minimalnych standardów socjalnych i ekologicznych.
Na słowa Gerda Müllera ostro zareagowała rzeczniczka Adidasa, wyjaśniając ministrowi, że bluzy reprezentacji są szyte w Chinach, nie w Bangladeszu. Też mi różnica. Zaprosiła ministra do zapoznania się z autentycznymi praktykami firmy.
Słowa ministra, aczkolwiek słuszne, są głosem wojującego na puszczy. Koncerny mają dziś możliwość przenoszenia produkcji tam, gdzie jest za darmo lub możliwie tanio przy zachowaniu jakości produkcji. Te praktyki przynoszą korzyść menadżerom, właścicielom firm, powodują jednak upadek przemysłu w Europie, przez co Stary Kontynent przegrywa globalną rywalizację w światowej gospodarce. Ale co tam. Liczy się tu i teraz. Doraźny zysk.
Źródła: Frankfurter Allgemeine Zeitung, Biztok