Koszyk z Polski
Wśród 10 największych gospodarek Unii Europejskiej jedynie w Hiszpanii widoczny jest większy patriotyzm konsumencki niż nad Wisłą – wynika z badania „Buy Locally Index” opracowanego przez Grant Thornton.
- Import do Polski towarów konsumpcyjnych w stosunku do całości polskiej konsumpcji wynosi 18,9%. To relatywnie niski odsetek na tle krajów UE, co pokazuje, że Polacy chętnie wybierają produkty wytwarzane lokalnie.
- Buy Locally Index opracowany przez Grant Thornton wynosi dla Polski 70,1 pkt. Wśród 10 największych gospodarek UE wyższy wskaźnik odnotowuje jedynie Hiszpania.
- Przez ostatnie 10 lat o 2/3 wzrósł jednak udział importu w polskiej konsumpcji. Patriotyzm konsumencki w Polsce jest więc relatywnie wysoki, ale stopniowo się zmniejsza.
Kupowanie produktów lokalnych ma dwie zalety. Po pierwsze – ekologiczną. Im krótszą drogę musi
przebyć produkt od miejsca wytworzenia do ostatecznego konsumenta, tym mniejsze jest zużycie
energii w transporcie. Właśnie dlatego wiele organizacji, np. ONZ w ramach akcji Act Now, rekomenduje
nabywanie lokalnych towarów.
Druga zaleta – ekonomiczna. Kupowanie lokalnie się po prostu opłaca. Im częściej nabywamy
wytarzane lokalnie produkty, tym większa część wydanych pieniędzy do nas wraca – lokalna
gospodarka szybciej się rozwija, a to przekłada się na wyższe wynagrodzenia, więcej miejsc pracy czy
lepszej jakości usługi publiczne. Jak pokazywaliśmy w raporcie „Miliardy zostawione w Polsce”, z 1 zł
wydanego na produkt wyprodukowany w Polsce aż 79 gr pozostaje w polskiej gospodarce. W
przypadku nabycia produktu z importu jest to tylko 25 gr.
Hiszpanie i Polacy na czele
Dlatego w najnowszym raporcie postanowiliśmy sprawdzić, jak silna jest w Polsce oraz innych
gospodarkach Unii Europejskiej skłonność do nabywania lokalnych produktów. Opracowaliśmy w tym
celu własny miernik, tzw. Buy Locally Index.
Wynika z niego, że polscy konsumenci są jednymi z najbardziej skłonnych do patriotyzmu konsumenckiego wśród dużych gospodarek UE. Buy Locally Index obliczony na bazie danych z 2020 roku wynosi w przypadku Polski 70,1 pkt. Spośród 10 największych gospodarek Unii Europejskiej (porównywanie z mniejszymi gospodarkami nie byłoby
miarodajne z uwagi na ich ograniczoną bazę wytwórczą) wyprzedza ją tylko Hiszpania. Polacy chętniej
kupują lokalne produkty niż kojarzeni często z patriotyzmem gospodarczym Francuzi czy Holendrzy oraz wyraźnie wyprzedzają pod tym względem Niemców.

Jak to możliwe, że Polska w naszym zestawieniu wyprzedza Niemcy czy Francję, podawanych zwykle
jako przykłady patriotyzmu konsumenckiego? To tym bardziej zaskakujące, że – jak pokazujemy w
raporcie – w krajach tych import towarów konsumpcyjnych w całej konsumpcji stanowi zaledwie
odpowiednio 14,2% i 12,7%, choć w Polsce odsetek ten wynosi 18,9%, a więc statystycznie Polacy
częściej kupują towary importowane niż Niemcy czy Francuzi.
Otóż w obliczaniu naszego wskaźnika Buy Locally Index braliśmy pod uwagę nie tylko powyższy prosty udział importu dóbr konsumpcyjnych w konsumpcji, ale też tzw. kompleksowość („samowystarczalność”) badanych gospodarek. Posłużył nam do tego wskaźnik Economic Complexity Index opracowywany przez Center for International Development przy Uniwersytecie Harvarda.
Znacznie łatwiej jest bowiem być patriotą konsumenckim w kraju o wysokiej kompleksowości rodzimego przemysłu, czyli w gospodarce, w której na półkach sklepowych są niemal same wytwarzane lokalnie produkty, a znacznie trudniej w kraju, w którym przemysł nie ma tak bogatej oferty i np. tylko co drugi produkt w sklepie jest krajowy. Buy Locally Index pozwala ten efekt w dużej mierze wyeliminować i traktować wszystkie dużej kraje UE w sprawiedliwy sposób.
Oczywiście nie da się ukryć, że konsumenci w Niemczech procentowo (jako część swoich wydatków) i nominalne (licząc w euro) wydają na niemieckie produkty wyraźnie więcej niż konsumenci w Polsce na produkty polskie. Nasz indeks mierzy jednak coś innego – mierzy skłonność konsumentów do patriotyzmu konsumenckiego, tzn. sprawdza, jak wielką determinację wykazują lokalne społeczności do wybierania produktów lokalnych. I w takim ujęciu polscy konsumenci prezentują się znakomicie – zaznacza Tomasz Wróblewski, Partner Zarządzający w Grant Thornton.
Wskaźnik kompleksowości wynosił w 2020 roku dla Polski 1,1 pkt, tymczasem dla Niemiec 2,09. Jak na tak ogromną samowystarczalność” niemieckiej gospodarki, tamtejsi konsumenci i tak relatywnie rzadko w porównaniu z konsumentami w Polsce nabywają niemieckie wyroby. W Hiszpanii, której gospodarka jest jeszcze mniej kompleksowa niż w Polsce (wskaźnik na poziomie 0,83 pkt), determinacja do nabywania lokalnych produktów musi być jeszcze wyższa, skoro tamtejszy import dóbr konsumpcyjnych stanowi jedynie 12,6% całej konsumpcji.
O patriotyzm gospodarczy coraz trudniej
Co ciekawe, niemal w całej Unii Europejskiej skłonność do patriotyzmu gospodarczego spada. Wśród 10 największych gospodarek Unii udział importu dóbr konsumpcyjnych w całej konsumpcji wzrósł z 16,4% w 2010 roku do 20,2% w 2020 roku. W Niemczech wskaźnik ten wzrósł z 11,3% do 14,2%, a we Francji z 10,7% do 12,7%. To przede wszystkim skutek globalizacji – tańsza produkcja płynąca z Azji (w tym ta zlecana przez rodzime firmy, niemieckie czy francuskie azjatyckim fabrykom) zyskuje coraz większy udział w rynku. Wzrost tego udziału może być jednak podyktowany nie tyle wzrostem wolumenu sprzedawanych towarów importowanych (w sztukach czy kilogramach), co wzrostem cen tych wyrobów, będący skutkiem rosnących kosztów pracy w Azji.
Na tym tle jeszcze gorzej wypada Polska i inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej – wzrost udziału importu dóbr konsumpcyjnych w całej konsumpcji jest tu jeszcze silniejszy. W Polsce w latach 2010-2020 wskaźnik ten wzrósł aż o 2/3 – z 11,3% do 18,9%. Jeszcze większy wzrost odnotowano w Słowenii (z 21,5 do 47,2%), Chorwacji (z 14,5% do 26,2%) i Czechach (20,8% do 30,7%). Tak silne wzrosty konsumpcji towarów z importu sugerują, że ich przyczyną nie są jedynie rosnące ceny tych produktów (jak w Europie Zachodniej), ale wynikają też z szybkiego rozwoju tych gospodarek. Społeczeństwa w Europie Środkowej i Wschodniej szybko zwiększają dochody, przez co coraz częściej sięgają po towary z wyższej półki i luksusowe, a te w dużej mierze pochodzą z importu.

Takie zmiany koszyków konsumpcyjnych Polaków są nieuniknione i trudno zarzucać komukolwiek, że wraz ze wzrostem dochodów chce poprawiać swój komfort życia i kupować towary wcześniej dla niego nieosiągalne. A aktualnie realia gospodarcze są takie, że towary te są częściej importowane niż produktowane lokalnie. Dlatego sam wzrost udziału produktów importowanych nie powinien martwić. Ważne jednak, że mimo to Polska w rankingu Buy Locally Indeks zarówno 10 lat temu, jak i obecnie, pozostaje na bardzo wysokiej, drugiej pozycji. Przy odpowiednim tempie rozwoju, polscy producenci również będą coraz szerzej wchodzić w segment premium – uważa Tomasz Wróblewski.